Temat: Oprogramowanie, którego używam - mały rys hist(e / o)ryczny
Jakiego sprzętu i oprogramowania używa osoba mieniąca się "programistą PHP"?
Otóż swoją zabawę z komputerami rozpocząłem w 2004 roku, od... Windowsa 95 B. To nie było jeszcze najgorsze, ale to, że system działał na Pentium 133 MHz i 32 MB RAM... Wcześniej była jeszcze tylko "konsola" Pegassus w 1994 (no co, z tego co wiem, posiada procesor od IBM ;-), a służy mi do dziś, a raczej leży za łóżkiem ;-)).
Na szczęście już w drugim kwartale 2005 stałem się szczęśliwym posiadaczem zestawu z Pentium IV 2.8 Ghz z HT zaopatrzonym w 512 MB DDR II i dysk twardy (poza tym jeszcze płytę główną oczywiście, reszta jest zintegrowana, ale na bardzo porządnej płycie od ASUSa). Ze starego zestawu pozostał mi tylko piąty element, czyli monitor (14 cali dziesięcioletniego Philipsa) i mysz (którą wybrałem sam, jeszcze w 2004, i służy mi do dziś, pomimo samodzielnego lutowania uszkodzonego kabla USB :-D), bo była najnowszą częścią poprzedniego zestawu, którego klawiaturą można było zabić, bo ważyła kilka KG :-D.
Wracając do (o)programowania, stronami WWW zająłem się w okolicach 8 maja 2004 (zabawa z Open Office), z powodu zainteresowań... humanistycznych :-D (nawet miałem pewne osiągnięcia w tej dziedzinie, np. udział w drużynowym teleturnieju Euro Quiz w 1999, oczywiście się nie chwaląc :->).
Po Windows 95 przyszedł czas na odsłonę 98 SE (w starym komputerze padł dysk, komputer był ponad miesiąc w serwisie, no cóż, do takiego czegoś trudno było już wtedy dostać części zamienne ;-)). Od okolic października tamtego roku porzuciłem ostatecznie MyIE2 / Maxthon (na szczęście zostałem uświadomiony na samym początku ;-), co się odbiło na tym, że nie znam prawie wcale przestarzałego formatowania dokumentów w czystym HTML bez CSS, co w 99.9% przypadków wychodzi mi na dobre, a nawet dużo lepsze ;-)) na rzecz Opery, której jestem wierny do dziś. Od okolic 25 listopada zacząłem swoją przygodę z PHP, a pierwsze jej praktyczne owoce pojawiły się w wakacje 2005 roku (wychodzi na to, że zmiana sprzętu pomogła mi rozwinąć skrzydła ;-)).
Z czasów 133 MHz pozostała mi cierpliwość (oj tak, można sobie ją na takim czymś wyrobić, aż zanadto) i nie marnowanie czasu na gry (bo nie działały), niestety ta druga tendencja powoli się odwraca (a ludzie narzekają, że nie ma gier na Linuksa...).
Nowy sprzęt przyniósł zmianę oprogramowania, nastało półroczne panowanie Windows XP. Muszę przyznać, że bardzo stabilne i bez wirusowe (najprawdopodobniej dzięki ustawieniom wprowadzonym przez osoby odpowiedzialne za złożenie mojego nowego sprzętu :-) i faktowi, że była to wersja z SP2), aż do czasu, gdy go sformatowałem ;-) (zły NTFS).
Tuż przed wymianą komputera zacząłem się interesować Linuksem (tak, to jest prawidłowa odmiana i pisownia tego słowa w języku polskim, wiem, że się czepiam, ale po co szerzyć błędy, które potem mimowolnie przyjmują inni). Na moje nieszczęście było to Ubuntu, wersja 4.10, jakaś "specjalna edycja dla czasopisma". Ta przygoda mogła się skończyć zniechęceniem do Linuksa, gdyż ta wersja była wyjątkowo nieudana (przynajmniej dla mnie). Brak dźwięku, brak montowania partycji Windows i paskudne (jak dla mnie, a szczególnie wtedy) GNOME, które wyraźnie przypominało mi moją udrękę z Windows 95 (czy wspominałem, że liczy się dla mnie często bardziej wygląd i ergonomia pracy z oprogramowaniem niż niektóre inne aspekty?).
Na szczęście szybko stałem się szczęśliwym posiadaczem gazetki z Mandrivą 2005 LE (wcześniej słyszałem trochę o Mandrake, więc pokładałem duże nadzieje w ten system). Nie zawiodłem się, chociaż potem słyszałem, że było to jedno z najgorszych wydań (w końcu przejściowe ;-)). Pomimo tego, że dało się miejscami zauważyć przejściowość wersji, to byłem bardzo zadowolony, bo działało wszystko (choć nie zawsze idealnie), skończyły się wszystkie problemy z filmami (nic się nie cięło, nie musiałem przedzierać się po internecie w poszukiwaniu kodeków, które potem nie działały, jeśli się je zainstalowało w nieodpowiedniej kolejności w Windowsie, bo miałem je domyślnie zainstalowane i parę innych rzeczy ;-)).
Co prawda na początku stałego używania systemu (zdaje się, że był to koniec 2005) re-instalacja systemu następowała co tydzień przynajmniej (za dużo zabaw na koncie administratora ;-)), to instalacja nowego systemu z całym potrzebnym oprogramowaniem zajmowała od 15 minut do pół godziny (razem ze skonfigurowaniem), to nie był to dla mnie żaden problem, a nauczyć się można było sporo, tym bardziej, że wcześniej nie instalowałem nawet nigdy Windows (w 2006 instalowałem znajomej, to był kilkugodzinny koszmar, z wieloma restartami, później instalowałem u siebie, wersję z SP2, bo starsze nie widziały dysku SATA, a nawet SP2 wykrył moją nagrywarkę DVD jako stację dyskietek (mam nawet zrzut ekranu ;-))).
"Zaliczyłem" wszystkie pośrednie wersje, w tym większość testowych (no co, były u mnie stabilne ;-)). próbowałem innych dystrybucji, ale albo mnie zawiodły w czasie testów (choćby wcześniej wspomnianą ergonomią lub wyglądem) lub nawet samej instalacji (kilka wersji SuSE 10.x) lub startu Live CD (Kubuntu). Tak więc, używam obecnie Mandrivy 2007.1 (RC1 chyba, choć stabilna została wydana w kwietniu chyba, ale po co mam zmieniać skoro działa dobrze, a i tak jest już tu zainstalowane dużo pakietów z nadchodzącej dopiero wersji 2008.0 ;-)) z KDE 3.5.6 (poważnie zastanawiam się nad używaniem domyślnie KDE 4, jeśli bety będą stabilniejsze, lubię nowości ;-)). Kończąc pisać o oprogramowaniu, używam Quanta Plus do edycji kodu, sporadycznie KWrite (używam też Leafpada na starym laptopie, parametry prawie takie same jak mojego pierwszego zestawu, edytor to średni, parę błędów ma no i napisany jest w GTK..., aha, na laptopie królował Debian, do którego zapewne powrócę, w odsłonie 4.0, obecnie jest KateOS z IceWM, bardzo fajne środowisko jak na znikome wymagania sprzętowe), no i dalej nie lubię GNOME ;-) (ale np. XFCE także w GTK przypadło mi do gustu nawet bardzo), choć robią postępy, bardzo powolne, ale jednak (jak dla mnie jest zbyt Windowsowate, pod najgorszymi względami Windows i brzydkie, choć już nie aż tak jak w 2005 ;-)) i dalej nie rozumiem gdzie ludzie (poza zbytnią przesadą w kolorystyce serii 3.x) widzą "windowsowość" KDE...
Ale się rozpisałem, aż tak nie planowałem, ale co tam, to tylko blog ;-).